Cześć, tym postem chciałabym zacząć na dobre swoją blogową przygodę. Jest już wrzesień, za parę dni pierwszy dzień jesieni. Chociaż patrząc za okno można by przypuszczać, że lato dopiero się rozkręca. Trzeba przyznać, że pogoda w tegoroczne wakacje nas nie rozpieszczała, mało było naprawdę gorących, upalnych dni. Jednak, mimo wszystko, starałam się jak najlepiej wykorzystać ten czas i cieszę się, że ładna pogoda zapowiada się na jesień, oby.
Nie przedłużając, chciałabym pokazać wam jakich kosmetyków używałam tego lata i bez których nie wyobrażam sobie letniej pielęgnacji i makijażu.
Nie przedłużając, chciałabym pokazać wam jakich kosmetyków używałam tego lata i bez których nie wyobrażam sobie letniej pielęgnacji i makijażu.
Krem z wysokim filtrem to absolutny must have każdego lata. Szczególnie ważna w tym okresie jest ochrona twarzy przed promieniami słonecznymi. Przed każdym wyjściem z domu smarowałam buzię kremem z wysokim filtrem. Na zmianę stosowałam krem z filtrem dla dzieci i krem typowo do twarzy. Gdy krem się wchłonął nakładałam po prostu makijaż.
Jeśli nie możesz, lub nie lubisz (jak ja!) leżeć plackiem na słońcu polecam balsamy brązujące. Jednak większość tego typu produktów wymaga od nas dużej wprawy, aby nie zrobić sobie na ciele nieestetycznych, trudnych do usunięcia plam. Nikt przecież nie ma ochoty później zakrywać swoich nóg, bo balsam zrobił mu kolorowe placki. :-) Moim tegorocznym odkryciem był olejkowy balsam brązujący z Perfecty. Jest lekki, łatwy do rozsmarowania, szybko się wchłania i nie brudzi ubrań. Dodatkowym atutem jest zapach, nie śmierdzi jak większość tego typu balsamów. Nie wysusza, a wręcz przeciwnie - pielęgnuje i wygładza. Tworzy na skórze ładną, delikatną opaleniznę. Brązuje stopniowo. Aplikujemy go raz, dwa razy dziennie dziennie aż do uzyskania pożądanego koloru.
#3 - Róże i bronzery
Przez używanie na twarz kremów z wysokim filtrem byłam całkowitym bladziochem. Dlatego, aby nie wyglądać jak córka młynarza, ożywienie i ocieplenie twarzy było koniecznością. Z pomocą przyszły mi róże i bronzery. Szczególnie polubiłam róż z Sensique odcień 101. Daje ładny, ciemnobrzoskwiniowy odcień na buzi i podkreśla policzki. Bronzer z Kobo (311 nubian desert) daje natomiast delikatny, naturalny efekt. Za jego pomocą można łatwo "opalić" sobie twarz. Polecam wszystkim, którzy zaczynają dopiero przygodę z bronzerem. Trudno zrobić sobie nim krzywdę.
#4 - Bibułki matujące
#5 - Kolorowe oczy, usta i paznokcie
Jak w prosty sposób poprawić sobie humor, nawet gdy lato deszczowe? Proste. Malując paznokcie żywymi kolorami. :) Moje ulubione odcienie minionego sezonu:
Astor quick & shine nr 309
Essence nr 24
Catrice nr 27
Eveline minimax 070
Miss Sporty clubbing color nr 150 oraz 115
Smart Girls get more nr 4
Jak widzicie dużo tu odcieni koralu i różu. To zdecydowanie mój paznokciowy hit tego lata.
Astor soft sensation nr 008,
GoldenRose velvet matte nr 05
Rimmel 180 vintage pink
#6 - Bloker
Jak lato to i większy wysiłek w upale, a jak upał to nadmierna potliwość. Kiedy zwykłe dezodoranty i antyperspiranty zawodziły sięgnęłam po Bloker marki Ziaja. Okazał się ratunkiem. Już po tygodniu regularnego stosowania zauważyłam różnicę. Skóra pod pachami nawet po kilku godzinach była sucha i świeża.
#7 - Żele pod prysznic
O czym ja tu piszę, przecież oczywiste jest, że żeli się używa. Norma. Ale... ale... latem szczególnie lubię owocowe, intensywne zapachy. Za żele szczególnie kocham markę Isana oraz Fa, które nawet specjalnie na wiosnę/lato stworzyły limitowane zapachy. Długo po kąpieli pachniało jeszcze w łazience... :-)
I na koniec coś, co z kosmetykami może i niewiele ma wspólnego, ale nie mogłam tego pominąć. :-)
#8 - Środki przeciw komarom
Choć z kosmetykiem to niewiele ma wspólnego, to jednak nie wyobrażam sobie lata bez jakiegokolwiek środka na komary. W tym roku zdecydowanie były mniej upierdliwe i mniej odczułam ich obecność, jednak przed każdym wyjściem do ogrodu, na grillowanie, na wieczorny spacer, profilaktycznie wolałam się spryskać. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. :-)
#9 - Krople do oczu
W pracy klimatyzacja niejednokrotnie była zbawieniem, jednak moje oczy się z nią nie polubiły. Po paru godzinach czułam jak oczy są suche, pieką, swędzą i stawały się czerwone. Noszę soczewki kontaktowe, dlatego suchość oka była szczególnie odczuwalna. Ratowałam się kroplami do oczu. Ja posiadam lensVivion moistureDrops. Lubię je szczególnie za to, że bezpiecznie można używać ich z soczewkami i szybko przynoszą ulgę.